Wiadomo, że wszystko to co dobre, szybko się kończy. Niestety… Dotyczy to również podróży, a im lepiej się na nich bawimy, tym szybciej się okazuje się, że musimy już wracać. Będąc już w domu nie możemy się przestawić, chodzimy smętnie po domu i wzdychamy (no bo przecież tam było tak faaajnie…). Miło jest więc przywieźć ze sobą namiastkę miejsca, które odwiedziliśmy i która swoim wyglądem/smakiem/zapachem choć przez chwilę przeniesie nas na chwile w czasie i przestrzeni.
Mam wrażenie, że im krócej gdzieś jadę, tym więcej przywożę pamiątek. Może jest to spowodowane niedosytem, który czuję podczas opuszczania danego miejsca. Zauważyłam też, że ok 80% pamiątek, które kupuje, to produkty spożywcze – no ale to już kwestia mojej miłości do jedzenia ;).
Już od jakiegoś czasu kupując pamiątki omijamy sklepy typowo z souvenirsami, ponieważ wchodząc do nich mam uczcie déjà vu, tylko motyw przewodni w każdym państwie jest inny. Staramy się z Pati zawsze coś lokalnego, czym można by podzielić się z rodziną lub znajomymi.
Będąc na Gran Canari zauważyłam, że mieli wyjątkowo ubogi (choć typowy) asortyment w sklepach z pamiątkami i ogólnie nie było ich za wiele. Możliwym powodem tego jest fakt, że większość naszego wyjazdu spędziłyśmy w stolicy, a nie mieście typowo turystycznym. Jeśli więc nie chcesz przywozić ze sobą kolejnego kubka, otwieracza do piwa lub breloczku, przedstawiam moich 5 alternatywnych pomysłów na pamiątki.
1. Złoto Wysp Kanaryjskich i spółka
Tak jak złotem Ameryki była kukurydza, to tutaj niepodzielnie królują banany kanaryjskie. Mieszkańcy są z nich dumni, a turyści się zachwycają. Grzechem więc by było nie wziąć ich w jakiejkolwiek formie do domu. Jako, iż zabranie całej kiści bananów mogłoby być trochę nieporęczne (choć dla chcącego przecież nic trudnego!), istnieje możliwość przemycenia ich w formie dżemu lub konfitury. Co w przypadku, gdy nie lubicie bananów? Nie musicie się martwić, ponieważ Gran Canaria ma w swojej ofercie również inne przepyszne owoce: papaje, guawy, owoce kaktusa, figi, mango… Jest w czym wybierać. Pycha!
Jakby to powiedziały minionki – „Banana”
2. Mojo picon i mojo verde
Będąc na wyspie, na pewno przynajmniej raz spróbujecie najbardziej znanej kanaryjskiej przekąski, czyli ziemniaczków papas arrugadas. Głównym bohaterem tego dania (jak dla mnie przynajmniej) są dwa zwykle podawane do nich, charakterystyczne sosy – mojo picón i mojo verde. Jeżeli zasmakują one wam tak bardzo, że jedzenie w innej formie ziemniaków stanie się dla was profanacją (ziemniaka), to nie musicie się martwić. Macie szczęście, bowiem sosy możecie kupić w sklepie i zabrać ze sobą do domu. Ewentualnie istnieje opcja kupienia tylko mieszanki przypraw, z której dopiero w domu możemy przygotować sos. Świetna alternatywa dla podróżujących tylko z bagażem podręcznym.
Papas arrugadas z mojo picón
3. Napój bogów z Agaete
Lubisz piękne widoki, urocze nadmorskie miasteczka i kawę? Świetnie! W takim razie zapraszam do Agaete oraz do znajdującej się niedaleko plantacji kawy Finca la Laja. Jedynego miejsca w Hiszpanii, w którym uprawiana jest ta roślina. Aż szkoda nie kupić choćby jednej paczuszki, prawda? ;)
Ewentualnie możecie ją wypić w takim oto miejscu:)
4. Ron Miel, czyli procenty
Przejeżdżając przez republikę bananową, czyli miasto Arucas i mając po dziurki w nosie tego owocu, można skorzystać z okazji i odwiedzić Zakłady Destylacji Rumu „Arehucas”(Destilerias Arehucas). Oprócz zwiedzania destylarni (darmowa degustacja rumu) można również nabyć butelkę (lub kilka) dla siebie. A jest w czym wybierać! Wytwarzany jest tutaj bowiem między innymi: biały rum (Blanco), złoty rum (Oro) oraz typowy kanaryjski likier rumowo-miodowy (Ron Miel). Nawet jakiś z bananów się znajdzie.
Dla fanów słabszych trunków też coś się znajdzie.
5. Coś dla ducha
Wiadomo, że nie samym jedzeniem i piciem żyje człowiek, więc nadszedł czas na coś dla ducha. Lubiący czytać mogą kupić sobie wydanie, hiszpańskie lub angielskie, książki jakiegoś kanaryjskiego pisarza. A znalazłoby się kilka nazwisk – Benito Pérez Galdós, Alberto Vázquez-Figueroa czy Pedro García Cabrera. Może wśród nich kryje się jakaś perełka? Dla tych, co wolą jednak oglądać niż czytać, ucieszy fakt, że z Las Palmas pochodzi znany aktor Javier Bardem. Wieczór z jakimś jego filmem, to nie taki zły pomysł – wierzcie mi.
Bądź jak krowa, czytaj książki!
A Wy, jaką alternatywną pamiątkę przywieźlibyście z Gran Canarii?
Fajnie, że lokalne, najważniejsze, że nie „made in China” !!! Tak trzymać :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wszystko co lokalne jest najlepsze;)
PolubieniePolubienie
Ja przywiozłam z wysp Kanaryjskich dużo owoców i naturalnych kosmetyków z aloesu :)
PolubieniePolubienie
Kosmetyki fajny pomysł !:)
PolubieniePolubienie
Banany i bananowe słodycze i książki przytulę chętnie ZAWSZE! Ale, ale – a gdzie magnesiki na lodówkę?! Ja nie wyobrażam sobie powrotu bez magnesika (tak wiem,że to nieco obciachowe, ale od lat je zwlekamy do domu i jakoś tak głupio przerywać tę „tradycję”) :P
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja przywiożę zawsze koszulki ze stolic i przyszywki z flagą z państw. Ale nie wspomniałyśmy o tym, bo miało być akternatywnie;) A Twoja lodówka to pewno mega wygląda z masą magnesów z różnych krajów:D
PolubieniePolubienie
Zdjęcia to dla mnie najlepsza pamiątka:) Mojo verde też przywiozłam ale żal mi jeszcze otwierać;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda, zdjęcia są najlepszą pamiątką:)
PolubieniePolubienie
Ja też zwożę głównie jedzenie :) Haha, i człowiek potem wychodzi na obżartucha… ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No i dobrze! Zawsze uważałam, że jedzenie, to jedno z największych przyjemności w życiu ;).
PolubieniePolubienie
Ja zawsze przywożę jakieś smakołyki i obowiązkowo lokalny alkohol. Lubię też kosmetyki z naturalnych składników. Koszulki też super pomysł. Mi zapewne służyłyby do spania :) No i oczywiście…magnes! Tu nie będę oryginalna :) Mam w pracy tablicę magnetyczną i powoli zaczyna mi się zbierać całkiem niezła kolekcja. Tym bardziej, że współpracownicy często przywożą mi takie gifty ze swoich podróży.
PolubieniePolubione przez 1 osoba