Naszymi oczami

Osobliwości Węgier

Każde państwo ma swoje smaczki kulturowe, które uwielbiam odkrywać. I na Węgrzech ich nie zabrakło. A oto kilka z nich:

1. Ludzie

Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát … czyli Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki.  Jest historyczne przysłowie mówiące o stosunkach polsko-węgierskich, mielone chyba na każdej stronce na temat Węgier (dlatego tutaj też nie mogło go zabraknąć;)). Ale czy nadal jest ono aktualne? Z tego co zauważyłam mieszkańcy są bardzo otwarci, przyjaźni i myślę, że nie  mają złego zdania o nas – Polakach. István, który gościł nas przez krótki czas i chociaż wpierw nie ogarnął jakiej narodowości jesteśmy (na samym początku przeprosił nas, że nie umie mówić po niemiecku – myślał, iż jesteśmy Niemkami), nie dał nam do odczucia, że boi się o np. kradzież a to chyba najczęstszy stereotyp wśród obcokrajowców. Co więcej, kiedy jakiś Węgier dowiadywał się o naszej narodowości, łamaną polszczyzną zagadywał do nas.

couchsurfing

2. Okazywanie uczuć

To co rzuciło mi się w oczy, to bardzo czułe okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. I nie mam na myśli buziaków, a „ujeżdżanie” partnera. Nie robi różnicy czy to dworzec kolejowy o 2 w noc, czy też centrum miasta pełne ludzi. Wiek też nie gra roli, chociaż częściej młodzi mają takie frywolne zachowania, ani stan partnerki – przywołuję obraz kobiety w zaawansowanej ciąży, pakującą się na swojego mężczyznę. Węgrzy bez krępacji obściskują się na ulicy.

3. Rowery

Jak na porządną stolicę przystało, Budapeszt ma dużo dróg rowerowych. Porządne, szerokie trasy, które nie kończą się w Narnii oraz pomiędzy, którymi nie trzeba robić slalomów, aby ominąć lampę stojącą na środku. Jednak nie to tak naprawdę mnie zauroczyło. Przy każdej takiej drodze widniał znak. Nie byle jaki. Dość humorystycznie ukazane ostrzeżenie o rowerzystach. Mieliśmy tam chociażby cyklistę, który potrącał staruszkę czy mężczyznę z aktówką. Myślę, że taki dosłowny przekaz trafia do każdego pieszego.

4. Baseny

Brak morza zrekompensowany jest nadzwyczaj dużą ilością basenów i kąpielisk termalnych. Większość z nich, nastawiona na turystów, ma najróżniejsze rzeczy w swoich ofertach – od masażów w borowinie po naturalny peeling do stóp w formie rybek zjadających naskórek. Z Martą skorzystałyśmy z pływalni oraz z jeziora. Zdecydowanie jednak wolałyśmy dryfować w Heviz w jeziorze z Niemcami-emerytami niż kąpać się w aqua parku w Miskolc pośród dzieciaków.

5. Język

Najtrudniejszy na świecie, nie tylko do nauki, ale również do słuchania. Podczas rozmowy nie robią w ogóle pauzy, jakby brali w udział w zawodach kto powie więcej na jednym wdechu.  Prócz tego brzmi on jak europejska wersja chińskiego. Trochę takie ciamkanie, mlaskanie, tylko, że tworzy logiczną całość. Dobrze, że chociaż używają alfabetu łacińskiego…

Dodaj komentarz